Temat może nie bardzo znany, a może nawet niezrozumiany przez uczniów, którzy przeczytali plan ŻAK-ARTu 2011, ale czy przez to nie intrygujący?.

 Nieliczni mieli okazję przekonać się, że Miłosz może zaciekawić. Doktor Wojciech Browarny zapytał: co my mamy z Miłosza? A mamy wiele, mimo że niewiele uczymy się o nim w szkole. Na szczęście przyjeżdżają do nas wykładowcy, którzy poświęcają swój czas, by zaspokoić ciekawość ambitnych uczniów oraz szerzyć wiedzę. Jak udowodnił dziś doktor Wojciech Browarny – znawca literatury współczesnej (szczególnie po roku osiemdziesiątym) – po Miłosza sięgnąć warto (nie tylko ze względu na trwający właśnie rok Miłosza). Wydawać się może trudny w odbiorze, męczący, przefilozofowany, jednak porusza problemy współczesne, z którymi się zmagamy, może nawet nie mając pojęcia i nie zastanawiając się nad nimi. A gdy nad nimi nie rozprawiamy, sięgamy po filozoficzne refleksje snute przez innych, którzy nam uświadamiają, na co cierpi nowoczesny człowiek.

Pierwsza część wykładu skupiła się przede wszystkim na dziele eseistycznym Miłosza – „Ziemi Ulro”. Pan doktor omówił temat w tak dokładny, a zarazem zwięzły sposób, że mimo iż go (być może) nie czytaliśmy, mamy wrażenie, że doskonale już znamy. Wiemy, że kraina Ulro, mimo że mówi bezpośrednio o mieszkańcach bogatego, wolnego zachodu, dosięga nas wszystkich i jest niepowstrzymana. Przedstawia bowiem świat, w którym góruje doświadczenie materialne, fizyczne, a coraz mniej miejsca pozostawia się religijności, filozofii i przeżyciu duchowemu. Miłosz rozpatruje ten świat filozoficznie. Rzeczywistość człowieka nowoczesnego jest banalna, bo człowiek ten zadowala się trywialnością, pospolitością. Według Miłosza największym zagrożeniem jest zatarcie granicy między zwykłą, szarą egzystencją, a tym, co wyjątkowe.

Dowiedzieliśmy się tutaj, co przez to człowiek może utracić. Po pierwsze ojczyznę. Bo człowiek w świecie zatraconych wartości przestaje się z nią silnie utożsamiać wewnętrznie. Rzec można – przestaje być mocno zakorzeniony w ziemi, z której pochodzi. Po drugie, własną tożsamość, bo indywidualność, podmiotowość winna opierać się na wyjątkowości i niepowtarzalności. W krainie Ulro ludzkość to masa, ludzie są tylko częścią systemu politycznego, są podobni do siebie, a ich głos często nie ma znaczenia. Po trzecie – więzi ze wspólnotą, bo człowiek porzuca też poszukiwanie głębokiej duchowej więzi z Bogiem. Podsumowując omawianie dzieła, doktor powiedział, iż za nowoczesność świata płacimy dużą cenę. Ta cena to rozdarcie człowieka, który z jednej strony jest racjonalistą, nadąża za współczesnością, ale z drugiej nie bardzo świat ten rozumie, niekoniecznie czuje się w nim zakorzeniony, nie osiąga poczucia spełnienia, bo gdy dociera do celu, stawia sobie kolejny. Kraina Ulro jest zatem przyczyną cierpienia człowieka, wyjaławia go. Ale człowiek ten jest sam sobie winny, gdyż nie potrafi tego powstrzymać, przyjmuje to zbyt łatwo, nie zastanawiając się nad tym.

Mam nadzieję, że to krótkie streszczenie problematyki eseju Miłosza zachęciło do przeczytania go w całości. Jak bowiem zauważył dr Browarny – streszczenie dobrej literatury nie jest dobrą literaturą. Dlatego wielu z nas na pewno sięgnie po tę lekturę.

W drugiej części wykładu wgłębiliśmy się w historię Miłosza, ale także jego przyjaciół i współczesnych mu pisarzy. Zaczęliśmy od początku, od tego, że Miłosz był pieszczochem losu, należał do „pochodzeniowej” elity, udało mu się skończyć dobre studia i zaistnieć w świecie literatury. Owo zaistnienie nie było jednak, jak się dowiedzieliśmy, wcale takie oczywiste. Na początku były Żagary, grupa, która chciała nie tylko pisać, ale także zmieniać świat. Tak też zaangażowany społecznie Miłosz włączył się w budowanie komunizmu w Polsce jako intelektualista. Długo żyjący z łatką zdrajcy i współpracownika komunistów przebywał na emigracji, a dotąd ważne dla niego obcowanie z polską kulturą (pisanie w języku polskim, o Polsce, i dla Polaków) zatrzymało się za żelazną kurtyną literacką. Za dobrego pisarza uznał go dopiero polski publicysta na emigracji w Paryżu – Jerzy Giedroyć, który podał Miłoszowi pomocną dłoń, myśląc, że może ten właśnie nawrócony grzesznik- komunista najlepiej opowie ludziom zachodu o komunizmie.

Gdy Miłosz dostaje Nagrodę Nobla, nie jest znany w Polsce, bardziej w Paryżu i na Zachodzie. Jednakże później (i zapewne do dziś) jest objawieniem narodowym, bo wielkim pisarzem był. Na koniec rozprawialiśmy trochę, czy raczej nasz wykładowca rozprawiał (bo my, słuchacze, raczej nieśmiali, w zaciekawieniu słuchaliśmy) o związkach Miłosza z Herbertem, Różewiczem czy Borkowskim oraz o różnicach poglądów między nimi.

Tak też nasza wiedza została wzbogacona. Do Miłosza zachęceni lub nie, rozeszliśmy się ze smutkiem, bo kto wie, kiedy znów zaznamy rozkoszy tak dobrych wykładów. Miejmy nadzieję, że niebawem, że nie będziemy musieli czekać na to do następnego ŻAK-ARTu…

Marta Budziarek